Bez kategorii

Szansa

„W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.” (Łk 13, 1-3)

28.02.2016

Dziś Jezus mnie ostrzega. Ostrzega przed śmiercią. I nie chodzi o śmierć fizyczną. On mówi o śmierci ducha.

Bo Jezus wzywa do nawrócenia. Wzywa do zmiany myślenia. Do zmiany życia. Tylko tak mogę uratować siebie. Swoją duszę.

Inaczej zginę jak Galilejczycy.

Lecz Jezus nie tylko ostrzega. Nie tylko straszy. On daje szansę. On patrzy na mnie jak ogrodnik na drzewo figowe. I czeka na mój owoc.

Nie wycina mnie natychmiast. Nie stawia na mnie kreski, choć ja nie przynoszę owocu. Lub przynoszę, ale cierpki. On czeka i dogląda.

Bo Bóg w swoim miłosierdziu mnie nie zostawia. Jest ciągle przy mnie i nawozi mnie, jak drzewo figowe. On dokłada wszelkich starań, bym się zmienił. Bym się nawrócił. Bym wydał dobry owoc.

I nie zawsze musi być miło. Nie musi mi się to podobać. Ale On wie, że ten nawóz, choć często śmierdzący, ma mi pomóc. Ma zmienić moje życie. Moją postawę.

Bo Jezus chce bym przyniósł owoc. Owoc miłości. Bym się nie wywyższał. Bym nie patrzył na innych z góry. Bym nie podcinał skrzydeł – innym i sobie.

On zaprasza, bym spojrzał na Niego. Bym zaufał i za Nim szedł. Nawet jak po ludzku wprowadzi mnie w gnój.

Bo robi to po to, bym żył!

2 thoughts on “Szansa”

  1. Literówka ci się wkradła pod koniec a tak ogólnie to ciekawe. Lubię poczytać cudze interpretacje Słowa Bożego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *