Wiara

Moje świadectwo

„Jezus powiedział: Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa.” (Łk 21, 12- 13)

25.11.2015

Jezus wzywa mnie do świadectwa. Pomimo trudności. Pomimo problemów. Pomimo strachu. A właściwie dzięki nim.

Bo Jezus chce by to było jego świadectwo. Bym otworzył się na Jego Ducha i pozwolił Mu się kierować. Bym był gotowy, ale nie przygotowany. Przecież sam obiecuje: Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani sprzeciwić. (Łk 21, 15)

On wie, że często brakuje mi argumentów. Że po ludzku, nie potrafię świadczyć. Boję się. A nawet nie chcę. Chcę by wszystko było po mojemu. Chcę mieć na wszystko gotową odpowiedź. Nawet na prześladowania.

Ale tak się nie da. Jezus wie, że ufając Jemu będę znienawidzony. Że przyjmując Jego punkt widzenia zostanę odrzucony, także przez najbliższych. Tak jak On. Ale chce, bym się tym nie przejmował. Bym trwał, nawet gdybym miał stracić wszystko: rodzinę, przyjaciół, pieniądze, a nawet życie.

Bo tylko tak ocalę to co najważniejsze. Życie. Ale nie to ziemskie (które jest tylko etapem), lecz życie wieczne (do którego zaprasza mnie Bóg). Tak żyli pierwsi chrześcijanie. Tak żyją współcześni męczennicy. A ja?

Jezus wzywa mnie do świadectwa. Wzywa, chociaż wie, że jest ono słabe. I często się go boję, bo boję się śmierci. Śmierci moich planów, mojego egoizmu moich relacji. Wzywa i sam daje siłę, tam gdzie ja niedomagam. Sam świadczy za mnie i we mnie. Ja muszę tylko zaufać i żyć tak, jak On tego uczy.

Tylko tyle… i aż tyle!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *