„Jezus powiedział: Gdy pościsz namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, ze pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.” (Mt 6, 17-18)
Dziś Jezus wzywa do prawdy. Wzywa do prawdy wobec innych, wobec Boga, a przede wszystkim wobec siebie. I dlatego mówi o uczynkach pobożnych. O jałmużnie, modlitwie i poście.
Jednak przestrzega, by wykonywać je uczciwie. Nie na pokaz. Nie po to, by inni nas chwalili. Nie po to by się komuś przypodobać, czy popisać.
Bo taka postawa nie ma sensu. Nie tego oczekuje od nas Ojciec. On nie chce tego co zewnętrzne. Nie chce naszych (nawet najlepszych) gestów czy postaw, jeśli będą one puste.
Bo On widzi to, czego nie widzą oczy. On zna nasze serca. Nasze intencje. Nasze zamiary i pragnienia. I wie, kiedy jesteśmy szczerzy. Kiedy działamy, bo tak trzeba. Bo tak chce nasze serce. I to docenia.
A ja często zachowuję się inaczej. We wszystko co robię wkładam swoją pychę i oczekuję nagrody. Choćby najmniejszej. Próbuję zaskarbić sobie czyjąś uwagę. Próbuję zasłużyć na Bożą łaskę. Próbuję zaspokoić swoje ego.
I dlatego Jezus na początku Wielkiego Postu przestrzega przed takim postępowaniem. Zaprasza, bym uczciwie spojrzał na swoje życie. Na swoje postępowanie i szczerze zwrócił ku Niemu swoje serce.
A wtedy dojdzie reszta. Ale nie na pokaz.