„Nie bój się, mała trzódko, bo Ojciec wasz postanowił dać wam królestwo. […] Gdzie bowiem jest wasz skarb, tam będzie i wasze serce.” (Łk 12, 32.34)
Ostatnio miałem kryzys…
Kryzys tożsamości… bo czułem, że nie realizuję dobrze swoich zadań ojca i męża.
Kryzys zaufania… bo ufałem bardziej w swoje siły i to co mam.
Kryzys wiary… bo nie wierzyłem, że coś może realnie się zmienić.
I się bałem. Bałem o swoją (i swoich bliskich) przyszłość. Bałem się, że stracę to co mam. Że sobie nie poradzę.
A Jezus mówi: Nie bój się! Spójrz, mam dla Ciebie królestwo, tylko mi zaufaj. Tylko skup się na nim, a nie na tym co masz (lub czego nie masz) w tej chwili.
Tak jak Abraham, który wyszedł w nieznane. Wyszedł, bo wierzył. Wierzył, że Pan dotrzyma swojej obietnicy.
Tak jak Sara, która po ludzku nie mogła już mieć dzieci. Ale zaufała…
I dlatego mam być gotowy. Mam się nie bać i czuwać. Mam być przygotowany, bo Pan ma już dla mnie skarb. Cenniejszy niż to, co sam zdołam zdobyć. Cenniejszy niż mogę sobie wyobrazić.
Ja mam tylko spojrzeć w Jego stronę. Spojrzeć i wyruszyć.
Pomimo trudności… Pomimo zwątpień… Pomimo przeciwności…
Mam iść, jak Abraham (razem ze swoją rodziną, którą Pan mi powierzył). Mam czuwać jak słudzy czekający na pana. I wierzyć…
Wierzyć, że w odpowiednim czasie Pan przyjdzie. Wierzyć że dojdę tam, gdzie Pan mnie zaprasza. Wierzyć, że wszystko co robię przybliża mnie do celu.
I mam się nie bać… bo Pan przygotował już królestwo i skarb.
Ja mam tylko do niego dojść…
… z Nim!
Dzisiejsza Ewangelia: Łk 12, 32-48