„Jezus powiedział: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie we jak.” (Mk 4, 26-27)
Brak mi cierpliwości. Tak często chciałbym, aby wszystko wydarzyło się natychmiast. I to na moich warunkach. Przy moim wielkim udziale, bo czuję się niezastąpiony.
A Jezus pokazuje, że nie na wszystko mam wpływ. Że muszę zaufać, jak człowiek siejący ziarno. Muszę swoje sprawy „zasiać”, zostawić i dać im czas. A one będą rosły. Nie dzięki mojej pracy, ale dzięki Bożej łasce.
Tak często chciałbym natychmiast widzieć efekty. A Jezus mówi bym czekał, bo zasiane ziarno musi wzrosnąć. Jednak gdy urośnie, zaskoczy mnie swoją wielkością. Będzie jak ziarnko gorczycy, które wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu. (Mk 4, 32)
Bo Jezus chce dawać mi wielkie rzeczy. On nie chce bym poprzestawał, na małym ziarenku. Tylko ja muszę być cierpliwy. I Mu zaufać, bo to dzięki Niemu ziarenko może rosnąć. I nie chodzi tu o moją pracę, ale Jego łaskę. Ja muszę zrobić tylko pierwszy krok. Muszę zaufać. On zrobi resztę.
A wtedy stanę się jak drzewo, które daje cień i schronienie tym, którzy ich potrzebuję. Będę mocny, ale nie dzięki sobie. Dzięki Bogu, który to wszystko sprawi. Ja muszę tylko Mu na to pozwolić.
I nawet gdy nie wszystko rozumiem, to On działa. Tak jak chce. I wtedy gdy chce. A mi wszystko objaśnia. Na osobności. Podczas modlitwy.