„Przynieśli Jezusowi paralityka, leżącego na łożu. Jezus widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Ufaj synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy.” (Mt 9, 2)
Jestem jak paralityk. Sam nie potrafię przyjść do Jezusa. Sam nie potrafię zmobilizować się, by stanąć przed Nim. Potrzebuję innych ludzi. Potrzebuję nakazów. Potrzebuję wsparcia. Bo inaczej odpuszczam sobie spotkanie z Bogiem.
Jestem jak paralityk. Boję się stanąć przed Bogiem. Boję się, bo nie wiem co mnie czeka. A Jezus mówi: Ufaj synu! Zaprasza mnie bym zaufał. A On zajmie się resztą.
On przebacza mi moje grzechy. Moje zaniedbania. Przebacza i mnie podnosi. I pozwala mi stanąć na nogi. I zachęca bym szedł. Bym szedł do domu. Do domu Ojca.
Ale Jezus dzisiaj pokazuje mi jeszcze jedną prawdę. On chce, bym był jak Ci, którzy przynieśli paralityka. On chce bym się nie poddawał. Bym wierzył i przyprowadził do Niego innych.
I nawet jak nie wiem jak to zrobić, On jest ze mną. Jak mi nie wychodzi – On jest ze mną! On po to mnie uzdrawia. Po to odpuszcza mi grzechy bym nie bał się iść. Bym zaufał, że On jest ze mną.
Jestem jak paralityk. Ale Jezus mnie uzdrawia. Uzdrawia, by moja wiara pomogła innym. Uzdrawia bym potrafił przyprowadzić do Niego tych, którzy sami przyjść nie mogą. Tych, których paraliżuje strach. Paraliżuje grzech. Bym wskazał im, że warto.
Bo On chce nas uzdrawiać!