„Jezus powiedział: Ja jestem chlebem żywym, który zastąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.” (J 6, 51)
Dziś Jezus zaprasza mnie bym jadł chleb. On sam mi go daje, bo chce bym miał w sobie życie. Bym nigdy nie był głodny. On sam nim jest.
Jezus nie szuka porównań. Nie mówi w przypowieści. On mówi wprost. Konkretnie pokazuje mi, że jest chlebem. Że chce dawać mi się jako pokarm. Że chce bym Go tak traktował.
I dlatego daje mi szansę codziennie przyjmować komunię. Codziennie karmić się swoim ciałem. Codziennie karmić się chlebem. To dla mnie przemienia chleb. To dla mnie staje się chlebem.
Tylko ja nie do końca to rozumiem. Jak Żydzi dziwię się. Nie dowierzam. I dlatego nie idę codziennie na ucztę. I dlatego tak łatwo zatrzymuję się na cotygodniowej Eucharystii.
A Jezus wciąż mnie zaprasza. On chce dawać mi swoje ciało. Chce mnie karmić. Chce stać się dla mnie chlebem powszednim. Chlebem codziennym.
Bo Jezus chce bym miał w sobie życie. Nie tylko to fizyczne, ale przede wszystkim duchowe. I pokazuje, że to właśnie On jest żywym chlebem. Prawdziwym pokarmem dającym życie.
Tylko ja muszę w to uwierzyć. I przyjść do Niego. Najlepiej codziennie.