Wiara

Znaki

„Jezus powiedział: W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. […] A od drzewa figowego uczcie się przez podobieństwo! Kiedy już jego gałąź nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, że blisko jest we drzwiach. […] Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.” (Mk 13, 24. 28-29. 32)

15.11.2015

Jezus kolejny raz mówi o końcu. Kolejny raz przygotowuje nas na to, co ma się wydarzyć. Na to, co poprzedzi Jego powtórne przyjście. I kolejny raz mówi trochę tajemniczo.

Bo Jezus nie zdradza szczegółów. Nie podaje dat, ani godzin. On pokazuje znaki, które mają zapowiadać koniec. I chce byśmy je rozpoznali.

I dlatego mówi o drzewie figowym. Mówi o znaku, który Izraelitom mówił o nadejściu lata. Oni potrafili go zrozumieć. Potrafili dojrzeć to, co zapowiadało zmianę pór roku.

Tak samo my teraz rozpoznajemy wiele znaków. Postęp techniczny sprawił, ze jest to łatwiejsze. Bardziej dostępne. I nie musimy już odwoływać się do mądrości ludowych (choć nadal chętnie to robimy).

Jednak nie potrafimy odczytywać znaków Bożej obecności. Nie potrafimy dostrzegać tego, co ma skłonić nas do zmiany życia. Do zmiany myślenia. Żyjemy tak, jakbyśmy mieli żyć wiecznie (i to na naszych warunkach).

A koniec może nadejść w każdej chwili. Może nas zaskoczyć, bez względu na to gdzie będziemy. Może zaskoczyć Ciebie i mnie. I co wtedy?

Czy będę gotowy i pójdę z podniesioną głową? Czy uwierzę słowom Jezusa, które przecież nie przeminą? A może wpadnę w panikę, bo przecież jeszcze tyle mam do zrobienia?

A Jezus chce bym był gotowy. I dlatego uczy mnie rozpoznawać znaki – zarówno te duże jak i te małe, codzienne. Bo On czeka na mnie w niebie. Czeka razem z aniołami, których pośle by zebrać swoich wybranych. I chce bym ja czekał na Niego. Na Jego powtórne przyjście.

Tak jak czekali pierwsi chrześcijanie. Tak jak czekają Ci, którzy są prześladowani na Bliskim Wschodzie. Bym podnosił głowę, bez względu na swoją sytuację. Bym nie bał się trudności, ale przemieniał swoje myślenie. Bym wpatrywał się w niebo i wypatrywał Syna Człowieczego. Bym codziennie Go wzywał. Bym czekał na przyjście Jego i Jego królestwa. Bym już teraz je wprowadzał tu, gdzie jestem.

I dlatego Jezus kolejny raz mówi o końcu świata. Ale mówi to nie po to, by mnie przestraszyć. On pragnie, bym sobie uświadomił, że ode mnie zależy jaki ten koniec będzie dla mnie. I dlatego mówi o znakach.

Tylko czy je odczytam?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *