Wiara

miłość bez Miłości

„Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10, 39)

 

Dzisiaj Jezus mnie przestrzega. Przestrzega, bym nie szedł przez życie sam. Bym nie szukał rozwiązania swoich problemów. Nie wymyślał jak mam żyć, co robić, jak reagować na pojawiające się sytuacje. A przynajmniej bym nie robił tego sam.

Bo ja niestety mam taką tendencję. Zamartwiam się o swoje sprawy. Kombinuję co zrobić, jak pokierować swoim życiem by coś osiągnąć. By efekt był zadowalający (oczywiście mnie samego). I wciąż się potykam. Wciąż okazuje się, że moje pomysły nie są idealne. Brakuje im nieraz bardzo dużo, ale i tak w nie brnę. Bo są moje.

I dlatego Jezus przypomina, że On ma już plan. Ma pomysł, by moje życie było udane. By było naprawdę satysfakcjonujące i by prowadziło mnie do prawdziwego, pełnego szczęścia. Ja muszę być tylko gotowy by stracić to co moje. By zrezygnować ze swoich (nawet najlepszych) pomysłów. I dać mu się prowadzić.

Ale najpierw muszę wziąć swój krzyż. Muszę ponieść swoje relacje, obowiązki, sukcesy i porażki. Muszę wziąć na swoje barki to, co stanowi moje życie i z Jezusem wyruszyć na Drogę Krzyżową. Na drogę ku zbawieniu.

Bo On wie, że w moim życiu istnieje miłość bez Miłości. Istnieje miłość która zapomina o tym co najistotniejsze. O tym, co może dać prawdziwe szczęście. Co pozwoli naprawdę żyć. A właściwie o Tym, bo Tym który może to uczynić jest On – Bóg.

Jezus wie, że dopiero miłość zakorzeniona w Nim, prawdziwej Miłości, da mi (i ludziom wokół mnie) prawdziwe szczęście. Pozwoli naprawdę żyć (tu i teraz) i osiągnąć nagrodę (w wieczności). I dlatego przypomina, żebym nie szukał swojego życia, nie budował swojego szczęścia, ale bym przyjął to co On mi daje i do czego mnie zaprasza. Bym wyruszył za Nim, niosąc swój krzyż.

Bo miłość bez Miłości jest możliwa, ale czy ma sens?

 

Dzisiejsza Ewangelia: Mt 10, 37-42

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *