„Jezus podążył w strony Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: <<Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha>>. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. […] A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: <<Panie, dopomóż mi!>> On jednak odparł: Nie dobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: <<Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów>>.” (Mt 15, 21-23a, 25-27)
Kobieta kananejska nie zasługiwała na Bożą interwencję w jej życiu. Nie mogła oczekiwać, że ją otrzyma. A jednak poszła do Jezusa. Poszła bo dostała taką szansę.
Bo to Jezus wykonał pierwszy krok. To On wyruszył na jej ziemie. Wyruszył na tereny pogańskie. Tereny nieświęte.
I ja nie zasługuję by Bóg działał w moim życiu. Nie zasługuję, by otrzymać Jego łaski. A jednak On daje mi szansę. Sam przychodzi. Dotyka miejsc, które są we mnie nieświęte. Miejsc, które Go najbardziej potrzebują.
Ale to ode mnie zależy czy skorzystam z Jego obecności. Czy wykonam krok w Jego kierunku (On swój zawsze wykonuje). Czy jak kobieta kananejska przyjdę i przed Nim upadnę.
Bo jej wiara była niezłomna. Nie zraziła się brakiem odpowiedzi. Nie zrezygnowała, gdy odpowiedź była dla niej bolesna. Gdy po ludzku nie było w niej miłości. Zrozumienia.
Ona uznała, że tylko Jezus może ją uratować. Ujrzała w Nim Boga i upadła przed Nim, bo wierzyła. I została wysłuchana.
A ja? Wciąż pełen pychy sam staję naprzeciw moich problemów. Wciąż sam staram się walczyć ze złym duchem, który nieustannie odciąga mnie z Bożej drogi.
A Jezus przychodzi. Wchodzi w miejsca, które wciąż są nieświęte. Przychodzi i daje mi szansę.
Czy z niej skorzystam? Czy upadnę i oddam Mu pokłon? A może zwątpię po pierwszym braku odpowiedzi? Zrezygnuję, gdy odpowiedź będzie dla mnie bolesna?
Kobieta kananejska nie zasługiwała na Bożą interwencję w jej życiu. A jednak ją otrzymała bo była gotowa schylić się i zebrać okruchy Bożej łaski!
A ja? Czy jestem gotowy uniżyć się, by zebrać okruchy, które Bóg dla mnie rzuca?
Dzisiejsza Ewangelia: Mt 15, 21-28