„Tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich:[…] Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 19b.21-22a)
Jezus przychodzi do moich lęków. Przychodzi, chociaż ja chcę się ukryć. Bo się boję, że coś pójdzie nie tak. Coś nie ułoży się po mojemu. Coś będę musiał stracić. Przychodzi i przynosi pokój.
Ale nie tylko pokój. Jezus przychodzi i mnie posyła. Posyła bym szedł tam, gdzie chce Ojciec. Bym niósł to, czego On mnie uczy. Pomimo tego, że ja chcę się ukryć. On mnie posyła, chociaż ja się boję.
I dlatego nie zostawia mnie samego. Daje mi Ducha Świętego, bo wie, że świat potrafi mnie sparaliżować. Problemy potrafią mnie zniechęcić, a ja zamykam się w swoich wyobrażeniach.
I Duch działa. Przychodzi i otwiera to, co we mnie zamknięte. Zabiera mój lęk i daje wiarę. Wieje jak chce i gdzie chce, ale zawsze tak jak potrzeba. Chociaż Go nie rozumiem, to On jest. Chociaż Go nie rozumiem, to On działa. I wyjaśnia. I posyła. I umacnia. Codziennie.
Jezus przychodzi, by mnie posłać. A ja idę, mimo moich lęków, bo z Duchem Świętym!