„Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli.” (J 19, 35)
Nie mogę nie świadczyć. Nie mogę milczeć, skoro Bóg daje mi się poznać. Skoro Bóg umiera za mnie i zostaje ze mną w Eucharystii. Nie mogę milczeć.
Tyle razy doświadczyłem Bożej obecności. Tyle razy, poznałem czym jest Boża łaska. Jak Bóg działa. Jak wpływa na moje życie. Nawet tam, gdzie pozornie Go nie ma.
To dla mnie Jezus dał przebić sobie bok. To dla mnie z boku wypłynęła krew i woda. (J 19, 34b) Wypłynęła, by mnie oczyścić. By przynieść mi łaski. By dać mi życie.
Jezus mówił, bym prosił o co chcę, a On to spełni. Jednak brak mi wiary. A Jezus umarł na krzyżu, za mnie, by wstąpić do Ojca i zesłać Ducha Świętego. I On mnie umacnia. I On pozwala mi wierzyć. Pozwala mi ufać.
Jezus daje mi swoje łaski. Sprawia cuda i daje mi ich doświadczać. Mniejsze i większe. Codziennie. Nawet gdy ich nie widzę, On działa. W delikatnym powiewie. On działa.
I dlatego nie mogę milczeć. Nie mogę nie mówić świadectwa, bo wiem, że jest ono prawdziwe. Nawet gdy inni wątpią. Bo widziałem Boże dzieła i cuda. Nawet, gdy inni nie dowierzają. Nie mogę milczeć, bo Bóg mnie kocha. Bo On kocha każdego. Bo każdego chce zanurzyć w swojej krwi. Jak mnie!
To On uwalnia mnie z moich zniewoleń. Swoją krwią. To On uzdrowił moją córkę. Swoją krwią. To On błogosławi mi i mojej rodzinie. Swoją krwią! To On!
Nie mogę nie świadczyć, bo Bóg daje mi siebie! A tylko tak mogę Go wskazać innym!