„Jezus powiedział: Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie.” (Mt 10, 7)
Jezus mnie posyła. On chce bym szedł i niósł Dobrą Nowinę. Bym mówił o Nim. O Jego Królestwie.
Ale nie tylko mam mówić. Ja mam przybliżać to Królestwo. Mam sprawiać (z Jego pomocą) by ono już teraz się spełniało. Jezus mówi: Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! (Mt 10, 8) A ja muszę Mu uwierzyć. Muszę zaufać, że potrafię zrobić to, do czego On mnie wzywa.
A On codziennie daje mi przykłady, że można. Że na tym polega życie z Nim. Wskazuje mi ludzi którzy idą. Idą i uzdrawiają. Idą i wskrzeszają. Ale nie sami. Zawsze z Nim. Zawsze w Jego imię.
Jezus mnie posyła. On chce bym szedł i niósł Dobrą Nowinę. Chce, bym Mu zaufał. Bym zaryzykował i poszedł. On nie chce bym się szykował. Nie chce bym planował. Chce bym poszedł, choć nie wiem, co mnie czeka. Poszedł z Nim. Poszedł do ludzi. Na misję.
Bo to nie ma być praca. To ma być coś więcej. To nie ma być też moje dzieło. To ma być życie. Z Nim. Moja codzienność, wypełniona Jego działaniem. Bez liczenia na zysk. Mam wykonać Jego rozkaz, a On resztę załatwi.
Jezus mnie posyła. On chce bym tak jak umiem i tam gdzie jestem głosił Dobrą Nowinę. Bym razem z nim budował jego Królestwo, już teraz. Bym korzystał ze znanych sobie środków i Mu je oddawał. Bym robił to, co wydaje mi się nierealne. A On to wszystko przemieni. Wypełni swoją mocą.
Jezus mnie posyła. Na misję! Ja muszę tylko zaryzykować i pójść tam gdzie On mnie posyła. Bez chęci zysku!