„Herod kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego, Filipa. Jan bowiem upominał go: <<Nie wolno ci jej trzymać.>>” (Mt 14, 3-4)
Dwóch ludzi. Jedna prawda i dwa różne do niej podejścia. Lęk. Na pewno obu.
Dzisiaj Bóg pokazuje mi Jana Chrzciciela. Tego, który na pustyni głosił nawrócenie. Tego, który zapowiedział przyjście Mesjasza. I tego, który nie bał się prawdy. Jana, który za prawdę był gotowy poświęcić życie.
I to zrobił. Zrobił, bo odważnie mówił Herodowi o jego grzechu. Bo nazywał grzech po imieniu. Bo nie mógł się na niego zgodzić.
I dlatego trafił do więzienia. Bo Herod się bał. On bał się prawdy. On bał się konsekwencji. On chciał uciszyć swoje sumienie, bo wiedział, ze zrobił źle. A Jan mu o tym przypominał.
Obaj spotkali się z prawdą. Obaj spotkali się z lękiem. Jan pokonał lęk, by wybrać prawdę. Herod przegrał. Przegrał z lękiem, bo chciał ukryć prawdę. Której się bał.
Dziś Bóg zestawia te dwie osoby, by mnie uczyć. By przypomnieć mi, że mam zawsze iść za prawdą. Nawet za cenę własnego życia. Własnych przyzwyczajeń. Własnych, nieuporządkowanych, pragnień.
Bóg chce bym zawsze odważnie mówił o tym co złe. Bym nie bał się nazywać rzeczy po imieniu. Bym nie bał się grzechu nazywać grzechem. Także we własnym życiu. Bym pokonywał swój lęk. I swój grzech. Bym nie zabijał wyrzutów, ale je przyjmował. Bo tylko tak stanę się prawdziwie wolny.
Dwóch ludzi. I dwa podejścia do prawdy. Które wybiorę?
***
I jeszcze uczniowie Jana. Ci, którzy po jego śmierci cierpieli. Ale się nie bali. Poszli i zabrali ciało. By je pochować. A potem poszli do Jezusa. By z Nim podzielić się bólem. By Mu go oddać.